Znachor
najnowsza polska produkcja Netflixa
21 września 2023
W środę o 18:00 w towarzystwie rodziny i przyjaciół, mieliśmy niewątpliwą przyjemność obejrzeć w toruńskim Kinie CAMERIMAGE, przedpremierowy, specjalny pokaz najnowszej polskiej produkcji Netflixa, jaką jest ekranizacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza "Znachor". Krótko pisząc, jesteśmy zachwyceni!
Oboje z Kasią jesteśmy fanami poprzedniej wersji "Znachora" wyreżyserowanej przez Jerzego Hoffmana w 1981 roku, ale kolejna ekranizacja, jest równie rewelacyjna. Różni się się znacznie od wersji z 1981 roku, ale jak sami realizatorzy podkreślają, a mówił o tym także Leszek Lichota tuż przed pokazem, zależało twórcom, by historia profesora Wilczura vel Antoniego Kosiby była atrakcyjna również dla młodszych widzów.
Nie można tych dwóch wersji porównywać. Ponadto każda z trzech filmowych wersji "Znachora" (1937, 1981, 2023) różni się od pozostałych. Jedno za to jest niezmienne - bardzo dobrze został odtworzony klimat międzywojennej Polski.
Gra aktorska bez zarzutu. Leszek Lichota jak zawsze świetny, młodzi aktorzy Maria Kowalska (Marysia) i Ignacy Liss (Leszek) idealni w swoich rolach, Anna Szymańczyk w roli Zośki urocza i zabawna, Mirosław Haniszewski w roli profesora Dobranieckiego, w tej wersji to straszna szuja, Izabela Kuna (matka młodego Czyńskiego) przekonywująca i ukazująca nader dobitnie różnice klasowe w społeczeństwie, Mikołaj Grabowski jako hrabia Czyński małomówny, ale za to jak!
Jedynym aktorem z obsady Jerzego Hoffmana w nowym "Znachorze" jest Artur Barciś, który, jak powiedział mój przyjaciel z Barcisiowego Forum, zagrał "rolę niewielką, ale znaczącą dla rozwoju wydarzeń". I to jest fakt, gdyż gdyby nie Artur to hrabia Czyński... No nie będę spoilerował
Szczerze polecam nowego "Znachora". Premiera w Netflixie 27 września.
P.S.
O ile "Znachor" z 1981 roku jest - jak by to napisać - melancholijny, tak nowy jest w większości scen radosny i wesoły. Jednak ci bardziej tkliwi i wrażliwi powinni sobie przygotować chusteczki do otarcia łez