Zapiski Internauty
Moim skromnym zdaniem
maj 05

Jak zostałem banitą

... czyli Facebook i jego standardy społeczności

Otrzymałem od Fejsbuka informację, iż moje konto może być odwiedzane przez znacznie większą liczbę osób, a takie konta wymagają silniejszych zabezpieczeń… Nigdy nie akceptowałem zaproszeń od osób, których ścieżki w jakiś sposób nie przecięły się z moją, a co za tym idzie, liczba znajomych nie idzie u mnie w tysiące… Skąd zatem wniosek, jak powyżej? Fejsbuk wyznaczył mi nawet czas na włączenie Facebook Protect, a jeśli tego nie zrobię to zablokują mi konto…

W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakiś syf, który ma służyć albo wyciągnięciu moich danych osobowych, ewentualnie, że jest to próba przejęcia mojego konta. Zapytałem na fejsie, czy ktoś dostał podobne bzdury, ale jednoznacznej odpowiedzi nie otrzymałem. I tak się zastanawiam, czy ten otrzymany syf jest związany z czterokrotnym banowaniem mojego konta przez „standardy społeczności” Facebooka, czy to coś zupełnie z tym nie związanego. No bo chyba nie jest to kolejny krok, by w białych rękawiczkach ograniczyć mi publikację niewygodnych treści. Wszystko ma się okazać 11 maja br.

A jak już jestem przy fejsbukowych tzw. „standardach społeczności” to również dla własnej pamięci opublikuję moje niefrasobliwe treści w tym miejscu, by Zuckerberg ponownie nie miał zagwozdki, a ja blokady konta.

Facebook Protect

Ban nr 1

Rok temu, w czasie pandemicznym, kiedy wychodzenie z domu było zagrożone otrzymaniem Covida-19, zamieściłem na swojej fejsowej tablicy plik z cyklu „50 twarzy, kto skojarzy” przedstawiający moją facjatę po edycji w programie „Reface”. Ów plik prezentuję po prawej stronie tekstu. I co widać? – mocno tęgiego faceta grającego na ukulele. W kolejnej scenie, zgodzę się, że typ nie ma koszulki, a jego tusza kwalifikuje typa do programu „Historia wielkiej wagi”.

Do tego pliku przyczepiły się cukerowe standardy społeczności. Otrzymałem informację, że nikt nie może zobaczyć opublikowanego przeze mnie posta, gdyż „post narusza standardy społeczności w zakresie nagości lub czynności seksualnych„.

Pomyślałem, że to jakaś bzdura, ale nie… Konto moje zostało zablokowane na jedną dobę. Przez 24 godziny nie mogłem dodawać komentarzy, reakcji i cholera wie, czego jeszcze. Kiedy doszedłem do siebie, po tym społecznościowym ciosie postanowiłem „reklamować” tę bzdurną decyzję. Skorzystałem z formularza przeznaczonego do reklamacji, gdzie napisałem, co myślę o tej całej sytuacji. Trochę to trwało, ale o dziwo, dostałem w odpowiedzi, że post został ponownie przesłany do sprawdzenia. Po wnikliwej weryfikacji, otrzymałem kolejną wiadomość, gdzie Facebook przyznał się do pomyłki, wyrażając żal twierdził, że przykro „nam” (ktokolwiek to był) z powodu pomyłki, ale dzięki takim sprawom jak moja, doskonalą się – chyba w kwestii standardów… Karę jednak odbyłem

Ban nr 2

WilczurKolejny ban nałożony został na mnie za komentarz…
Stacja TVN24 wyemitowała film dokumentalny pt. „Wilczur„. Była to opowieść o egzekutorze Armii Krajowej, doktorze Jacku Wilczurze, który wykonywał wyroki śmierci na hitlerowcach i niemieckich agentach. Pod postem TVN24, który był jednocześnie zapowiedzią dokumentu, wśród komentarzy pojawił się tekst napisany przez osobę podpisującą się jako Jerzy S. Napisał on: „Przydał by się dziś taki na zdrajców z POKO i komuchów„.

Nie byłbym sobą, gdybym tego idiotycznego tekstu nie skomentował. Napisałem, że jeśli kibicuje faszystom – a rząd PiS wg mojej oceny jest faszystowski – to powinien ów Jerzy S. uważać, aby Wilczur nie musiał go odstrzelić za zdradę Ojczyzny. Reakcją mojego adwersarza były słowa, że to ja jestem faszystą razem z komuchami i POKOwcami
Ot, wyszło takie przekomarzanie się z przedstawicielem lepszego sortu i ludzkim panem. Zaproponowałem jednak Jerzemu S., aby sprawdził definicję faszyzmu i porównał, czy przypadkiem nie ma analogii do poczynań „naczelnika państwa polskiego” i PiS z przystawkami. Dodałem, że jeśli nie ogarnia tematu to w zasadzie nie mamy o czym rozmawiać.

Na ten post, niezłomny Jerzy S. pojechał „winą Tuska” i zaznaczył, że moim idolem jest słońce Peru, złodziej nad złodziejami. Zapewne nie zastanowił się ani chwili nad tym, że od wielu lat upartyjniona pisowska prokuratura z pewnością odtrąbiłaby sukces w postaci umieszczenia szefa PO w miejscu odosobnienia, co podkreśliłem w swoim komentarzu. Jak należy się domyślać, Jerzy S. nie odniósł się w pełni do moich słów, pisząc jakieś bzdety.

Zapytałem wtedy mojego rozmówcę (cytat): Jerzy S. czy Twoi bliscy wiedzą, że jesteś psychiczny? – i ten post, mimo późniejszych odpowiedzi, Jerzy S. zgłosił do zespołu ds. pomocy Facebook… Mój post został usunięty, a na mnie, jakiś czas po zakończonej rozmowie został nałożony dwudziestoczterogodzinny ban za prześladowanie i nękanie użytkowników Facebooka
Jestem przekonany, że w tej dyskusji znalazłoby się kilka innych treści godniejszych uwagi cukerowej cenzury…

Dodam tylko jeszcze, że przed zgłoszeniem posta, mój adwersarz jeszcze chwilę ze mną dyskutował, ale widać, kiedy zabrakło argumentów, podszedł do sprawy, jak rasowy pisior i wyautował mnie z dyskusji

Ban nr 3

Ten ban jest moim ulubionym, bo zarobiłem go za szmatę Kukiza…
W moim przekonaniu powinienem, co najwyżej, dostać upomnienie, a wyautowany zostałem na 72 godziny. Temat Kukiza wypłynął na fejsie po tym, jak muzyk poparł reasumpcje głosowania i razem z faszystowskim PiSem poparł ustawę anty-TVN. Posłowie opozycji krzyczeli wówczas do szmaty: „Paweł, zdrajco, jak możesz! Za które ministerstwo się sprzedałeś?!„. Kukiz na te słowa wstał, ukłonił się dwa razy opozycji i klapnął na dupę w sejmowym fotelu.

Mój komentarz (na screenie) był jednym z wielu. Może nie był zbyt przychylny Kukizowi, ale jednak mieścił się w opisowych ramach dokonanych przez niego czynów. Ponadto idąc w politykę sam prosił, abyśmy pluli mu w ryj i mówili do niego szmato… To Facebook tego nie wie?

Na nic zdały się trzy lajki przy moim komentarzu i moja interwencja u cukerowej cenzury, że przecież tylko spełniłem prośbę muzyka-polityka. Nie byli zdecydowani, czy mój komentarz narusza standardy, czy ich nie narusza (taka rozkminka w jednym mailu), ale bana nie cofnęli więc trzy dni byłem wolny od lajkowania i komentowania

Ban nr 4

Kolejny ban z lutego br., czwarty, w konsekwencjach najdłuższy, gdyż trwał po części cały miesiąc. Nie mogłem publikować, ani komentować postów przez dobę, uczestniczyć w grupach przez 72 godziny, a prowadzić transmisji na żywo i zamieszczać reklam przez 30 dni. A wszystko dlatego, że zamieściłem w obszarze fejsbukowych relacji grafikę przedstawiającą pochylającego się nad towarzyszem Putinem Hitlera w geście pochwalnym dla ucznia… Dodałem jeszcze napis złożony z ośmiu gwiazdek oraz dopisek „i Putina!„. Obrazek został usunięty, a ja otrzymałem informację, że nikt inny nie może zobaczyć mojego posta… Pominę już, że przedmiotową grafikę zapisałem podczas przeglądania Facebooka.

Bez jakiegoś większego wkurwienia napisałem kolejne odwołanie do fejsbukowej cenzury. Zaznaczyłem, że źle odebrali przekaz, że wcale nie promuję „niebezpiecznych osób i organizacji”. Po wnikliwej analizie grafika została przywrócona, ale konto nadal pozostawało zablokowane. I kolejny raz odbyłem karę w pełnym nałożonym wymiarze
Nie omieszkałem oczywiście zauważyć, iż te ichnie algorytmy, ta fejsbukowa inteligencja jest głupia jak Sasin z Suskim razem wzięci…

Jeśli ktokolwiek spodziewał się, że banowany byłem za notoryczne przeplatanie wulgaryzmów w postach i komentarzach, i może za grafiki obsceniczne to niestety pomylił profil. Może ja nie jestem przykładem cnót w komunikacji werbalnej, jak również w piśmie, ale przynajmniej staram się używać języka, który zanadto w oczy nie kłuje. Gdyby ktoś jednak poszukiwał języka rodem z rynsztoka to polecam grupy, gdzie piszą prawdziwi Polacy lepszego sortu… Wystarczy nie zgodzić się z ichnimi „argumentami”, albo skrytykować działania PiS. Tam się dzieje!

Leave a reply